|
 |
|
"Słodki żywot. Moja historia" - Powieść biograficzna |
|
|
|
Adam Dobrotka copyright © 2013 |
|
|
|
|
|
 |
|
Newsy |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jest to strona dla tych wszystkich ( i nie tylko ) ktorzy mieszkaja poza granicami Polski i zawiera podstawowe wiadomosci oraz najnowsze doniesienia z Ojczyzny.
Odwieczne procesy emigracyjne skutkowały tworzeniem się skupisk Polaków poza granicami kraju. Obecnie wiele światowych metropolii odnotowuje znaczny wzrost Polskojęzycznych mieszkańców. Do największych skupisk polonijnych zaliczamy od lat Chicago. Spójrzmy jednak jak przedstawiaja się statystyki dotyczace liczebności polskiej emigracji:
Stan na rok 2006:
•Stany Zjednoczone - 10 600 000
•Niemcy - 2 000 000
•Brazylia - 1 800 000
•Francja - 1 050 000
•Kanada - 900 000
•Wielka Brytania - 500 000
•Argentyna - 450 000
•Australia - 200 000
•Szwecja - 100 000
•Włochy - 100 000
•Irlandia - 80 000
•Holandia - 70 000
Oraz szczegolowe dane na rok 2011 - główne ośrodki polonijne.
USA: stany - Illinois, Michigan, Wisconsin, Nowy Jork, New Jersey
• Chicago - 1.5-1,8 mln,
• Detroit - 500.000; w stanie Michigan mieszka prawie 1.000.000 Polaków,
• New York City Metropolitan Area 700.000; w stanie Nowy Jork jest ponad 1.100.000 Polaków,
• polskie dzielnice w paru miastach USA: Chicago - Jackowo (Milwaukee Av), Chicago - Trojcowo, Detroit - Hamtramck, Nowy Jork (Brooklyn-Greenpoint), Filadelfia - Richmond;
• ponadto: Cleveland, Bufallo, Milwaukee, Columbus, Boston, Baltimore, Philadelphia, Portland, Los Angeles, San Francisco, Miami, Waszyngton, Seattle, Sandusky, Pulaski, Warsaw. (Skupiska powstaly w latach 1850-1990.).
Niemcy: dawne Niemcy Zachodnie (zwłaszcza stara emigracja i emigracja lat 80.)
• Zaglebie Ruhry - 700.000 (Dortmund, Krefeld, Recklinghausen, Düsseldorf);
• Berlin - 180.000;
• Hamburg i okolice - 110.000;
• Brema = 30.000;
• Hanower, Frankfurt, Monachium;
• polskie skupiska w niemieckich miastach: Berlin - Tempelhof, Hamburg - Billstedt/Mümmelmannsberg.
Francja: Paryż - ponad 300.000 (wielka emigracja i emigracja solidarnościowa) oraz regiony pólnocno-zachodnie (emigracja robotnicza).
Kanada: Toronto - 220.000 (szczególnie Roncesvalles Avenue i okolice oraz Brampton i Mississauga), Winnipeg - 55.000, Montreal - 40.000, Vancouver - 60.000, Edmonton - 55.000, Calgary - 40.000).
Australia: Sydney - 50.000, Melbourne - 50.000, Adelaide.
Wielka Brytania: 100.000 - 800.000 (sezonowo); Londyn, Ealing, Manchester, Birmingham.
Irlandia: ok. 250.000 (sezonowo); Dublin, Cork
Szwecja: Sztokholm - 30.000, Malmö, Göteborg.
Austria: Wiedeń - 30.000, Graz, Linz, Löben.
Grecja: Ateny - 30.000.
Włochy: Rzym, Katania i Palermo (Sycylia), Bolonia, Wenecja, Padwa, Mediolan, Marche (Ankona) - 30.000.
ksiazka dostepna:
Adam Dobrotka data 09.02.2013, o 22:52 (UTC) | | http://sklep.gazeta.pl/sklep/978-83-7856-078-4/slodki+zywot++moja+historia/m | | |
|
"Zginął ugodzony nożem". Tragedia na imprezie sylwestrowej
TVN24 data 01.01.2013, o 16:55 (UTC) | | 40-letni mężczyzna zginął niedługo po północy, podczas zabawy w remizie strażackiej w miejscowości Klęczana (powiat wielicki, woj. małopolskie). W tej sprawie zatrzymano 4 osoby.
- Wygląda na to, że ten człowiek, który nie żyje i ci, którzy go zaatakowali znali się, bo to są ludzie mieszkający w okolicy. Przypuszczalnie pomiędzy 40-latkiem a napastnikami musiało dojść do konfliktu - informuje w rozmowie z tvn24.pl mł. insp. Dariusz Nowak z małopolskiej policji.
- Ktoś zorientował się, że 40-latek jest ranny. Ktoś powiedział, że dostał on nożem. Wezwano pogotowie, ale zmarł na miejscu, kiedy przyjechało - opisuje.
Policja bada sprawę
Zabezpieczono ślady na miejscu zdarzenia, rozpoczęły się przesłuchania świadków. Policja zatrzymała 4 osoby. Jak podaje Nowak, wśród nich jest na pewno ten, który zadał cios.
- To są młodzi ludzie. Najmłodszy z nich ma 16 lat, najstarszy 20-kilka – mówi Nowak. - Są kompletnie pijani - dodaje. Ich przesłuchanie będzie możliwe jednak najprawdopodobniej dopiero w środę. Muszą wytrzeźwieć.
Pomimo tego tragicznego zdarzenia, w ocenie policji, tegoroczny sylwester przebiegał jednak spokojnie - powiedziała PAP Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji
| | |
|
Linie lotnicze publikują zdjęcia ofiar Tu-204. "Nie zostawimy rodzin bez wsparcia"
mil / PAP / Adam Dobrotka data 31.12.2012, o 16:36 (UTC) | | Linie lotnicze Red Wings, których samolot rozbił się w sobotę niedaleko Moskwy, opublikowały na swojej stronie zdjęcia pięciu ofiar katastrofy. "Opłakujemy ich i składamy najgłębsze kondolencje rodzinom, bliskim, przyjaciołom ofiar... Nie zostawimy rodzin naszych kolegów bez wsparcia w tym trudnym dla nas wszystkich czasie" - napisały linie na swojej stronie.
Jak informują linie, wśród ofiar byli: dowódca samolotu Gennadij Szmieliew (ur. 1954 r.), drugi pilot Jewgienij Astaszienkow (ur. 1960 r.), Igor Fisienko (1958 r.), który był mechanikiem pokładowym, oraz dwie stewardesy - Jewgienia Żigalina (ur. 1987 r.) i Tatiana Pienkina (ur. 1981 r.).
Wczoraj władze Moskwy poinformowały, że wypłacą finansowe rekompensaty rodzinom ofiar. Każda z nich ma otrzymać 1 mln rubli (32 tys. dol.)
Pozostali ranni w stanie bardzo ciężkim bądź krytycznym
Tu-204 rozbił się w sobotę podczas lądowania. W czasie lądowania wypadł z pasa, staranował ogrodzenie i wbił się w nasyp oddzielający lotnisko od Szosy Kijowskiej, jednej z głównych dróg dojazdowych do Moskwy.
Należąca do linii lotniczych Red Wings maszyna leciała bez pasażerów. Na pokładzie była 8-osobowa załoga. Wszyscy doznali obrażeń. Cztery osoby zginęły na miejscu, jedna w szpitalu. Pozostałe trzy osoby, jak informują lekarze, są w stanie krytycznym bądź bardzo ciężkim. Jako możliwe przyczyny katastrofy Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oficjalnie podaje złe warunki pogodowe, błąd pilotów i niesprawność techniczną Tu-204.
Pozostali ranni w stanie bardzo ciężkim bądź krytycznym
Tu-204 rozbił się w sobotę podczas lądowania. W czasie lądowania wypadł z pasa, staranował ogrodzenie i wbił się w nasyp oddzielający lotnisko od Szosy Kijowskiej, jednej z głównych dróg dojazdowych do Moskwy.
Należąca do linii lotniczych Red Wings maszyna leciała bez pasażerów. Na pokładzie była 8-osobowa załoga. Wszyscy doznali obrażeń. Cztery osoby zginęły na miejscu, jedna w szpitalu. Pozostałe trzy osoby, jak informują lekarze, są w stanie krytycznym bądź bardzo ciężkim. Jako możliwe przyczyny katastrofy Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oficjalnie podaje złe warunki pogodowe, błąd pilotów i niesprawność techniczną Tu-204.
| | |
|
Recepta na udany związek? Zabrzmi to podejrzanie: trzeba się kłócić oraz... zaangażować w pracę
Joanna Szymańska / Adam Dobrotka data 31.12.2012, o 16:32 (UTC) | | SYPIAJĄC Z WROGIEM. Kłótnia męża i żony jest sprawą oczywistą. To małżeńska arena, na której para prezentuje swoje racje, domagając się uznania. I nie ma lepszego sposobu na wzbudzenie gniewu drugiej strony niż odmówić zaangażowania się w kłótnię - mówi Darian Leader, psychoanalityk i pisarz, autor książki "Dlaczego kobiety piszą więcej listów niż wysyłają?".
48-letni dziś Leader wyznaje, że został psychoanalitykiem, bo miał problemy ze sobą i chciał zrozumieć, jaki wpływ miały na to pewne zdarzenia z czasów dojrzewania. Po latach studiów zaczął przyjmować pacjentów, a w końcu - pisać książki, które przeważnie bazują na tym, co obserwuje u swoich pacjentów podczas psychoanalitycznej praktyki. Jego książka o związkach "Dlaczego kobiety piszą więcej listów niż wysyłają", wydana w 1997 r., szybko stała się światowym bestsellerem. Obecnie została po raz pierwszy wydana w Polsce.
Joanna Szymańska: Małżeństwa są skazane ma porażkę?
Darian Leader*, angielski psychoanalityk i pisarz: Niektóre związki mają szanse. Ale wiele rzeczy utrudnia, a czasem uniemożliwia szczęśliwe życie w związku. To przede wszystkim nasze popędy, które prowadzą mężczyzn i kobiety w zasadniczo różnych kierunkach. Mówiąc brutalnie, według psychoanalizy mężczyźnie popęd każe nie sypiać z kochaną kobietą, z którą żyje, a na seks udawać się do innej - rozwiązłej i niekochanej.
Jak więc kobietom i mężczyznom udaje się razem żyć?
- Znajdują sobie absorbujące zajęcie. To jedyna odpowiedź i prawdziwa recepta na udany związek. Może brzmieć podejrzanie, ale to właśnie praca, a raczej pasja mogą skierować popędy na grunt bardziej wysublimowany i pozwalają zdystansować się od tej drugiej osoby w związku, od zależności od niej.
Praca symbolicznie umacnia człowieka i pozwala uznać autonomię partnera. Dodajmy do tej recepty jeszcze poczucie humoru. Może właśnie ono przydaje się najbardziej, gdy już zaakceptujemy fakt, że popędy mają ogromną siłę i nie można ich tak po prostu zwalczyć. Poczucie humoru przydaje się zwłaszcza w sytuacji, gdy po raz setny powtarzamy w naszym życiu jakiś beznadziejny scenariusz życiowy w rodzaju: przestaliśmy kochać dziewczynę, kiedy postanowiła się do nas wprowadzić.
Lansujesz pogląd, że małżeństwa powinny się kłócić.
- Jeśli założymy, że fundamentalną potrzebą każdego człowieka jest znalezienie uznania w oczach innego, to możemy też spokojnie założyć, że w życiu męża i żony kłótnia jest sprawą oczywistą. To małżeńska arena, na której para prezentuje swoje racje, domagając się uznania. Oczywiście nie ma lepszego sposobu na wzbudzenie gniewu drugiej strony niż odmówić zaangażowania się w kłótnię. W ten sposób jedna strona rani drugą, bo nie chce uczestniczyć w tym, jak mówimy, rozpoznaniu jej wyjątkowości. Tak więc kłócić się trzeba, i nie traktować kłótni jak rozłamu w życiu pary. To raczej okresy między kłótniami są rodzajem niepokojącego przerywnika, kiedy para funkcjonuje w pewnym uśpieniu.
Dlaczego psychoanaliza zaczyna być tak popularna?
- Bo pomaga rozpoznać i zaakceptować rzeczywiste źródła naszego zainteresowania życiem. Pomaga osiągnąć pewien stopień wolności i podążać w kierunku własnych pragnień. Oznacza to konieczność trudnego i bolesnego odrzucenia oczekiwań innych wobec naszej osoby. Muszę jednak zaznaczyć, że w psychoanalizie nie ma gwarancji rezultatu. To przygoda bez obietnic, inna dla każdego pacjenta.
Napisał pan książkę "Dlaczego kobiety piszą więcej listów niż wysyłają?" jeszcze w dobie listów pocztowych. Czy nowe technologie zmieniły dynamikę relacji między płciami?
- Teraz listy pisze się znacznie rzadziej albo wcale. Ma to wpływ na wiele rytuałów związanych z relacją między płciami. Na przykład pisanie SMS-ów zmusza piszącego do zwięzłego przekazu informacji, podobnie jak to miało miejsce po wynalezieniu telegrafu. Ale zarówno SMS-y, jak i maile stanowią tak ogromne pole dla dwuznaczności i nieporozumień, że wciąż słyszymy o "komedii pomyłek".
Dlaczego?
- Niektórzy ludzie przewidywali, że w dobie nowych technologii relacje między mężczyznami i kobietami staną się czystą seksualną wymianą handlową. Tymczasem, mimo że partnerów seksualnych można teraz znaleźć szybciej, wciąż trwa owa symboliczna mediacja między płciami, ona nie zginęła. Niezależnie od tego, czy spotkanie odbywa się dzięki kontaktom internetowym, czy nie, ludzie zawsze będą potrzebowali mediacji, bo ochrania ich ona przed pierwszym zetknięciem z realną, żywą istotą seksualną. Tego rodzaju buforów używamy przy każdej okazji. Kiedy zapraszamy gości do domu mówimy: "Napijesz się kawy? A może herbaty? Poczęstuj się herbatnikami".
Gdybym dzisiaj zabierał się do uaktualniania mojej książki, więcej miejsca poświęciłbym właśnie tego typu pytaniom, a szczególnie fantazjom, jakie można mieć, używając nowych technologii.
W książce często sięga pan po przykłady z filmu i literatury. Czy we współczesnej kulturze popularnej jest coś, co dobrze ilustruje dzisiejsze relacje między płciami albo relacje rodzinne?
- Odpowiem przewrotnie. Niesłychane, jak wiele rozmów, które toczą się podczas spotkań towarzyskich moich pacjentów, dotyczy wyłącznie seriali telewizyjnych. Kiedyś mówiło się o literaturze, sztuce czy polityce, teraz nawet te tzw. towarzystwa rozmawiają o "Prawie ulicy", "Rodzinie Soprano" czy "The Killing" z absolutną powagą i zaangażowaniem.
Pana to dziwi?
- Żyjemy w czasach, kiedy człowiek boi się o swoje miejsce pracy, pracuje więc coraz intensywniej. Jak to się dzieje, że ma czas na oglądanie tych tasiemcowych seriali?
Znalazł pan na to odpowiedź?
- Myślę, że im bardziej zredukowany i pokawałkowany jest dialog między ludźmi, tym bardziej tęsknimy za narracyjną jednością i ciągłością, za tradycyjnym sposobem opowiadania historii ciągnących się w czasie. Popularność seriali telewizyjnych można widzieć jako bezpośrednią konsekwencję erozji innych, klasycznych form narracji ludzkiej. | | |
|
Bank za bardzo pamiętał o urodzinach klientki. Tego dnia ją odciął
PAP data 31.12.2012, o 16:29 (UTC) | | Kończysz 26 lat? Urodzinowy tort kup lepiej za gotówkę. Tę prawdę poznała młoda szczecinianka. Jeszcze w środę miała konto w PKO BP. W czwartek rachunek został zablokowany, a kartę bankomatową mogła wyrzucić do śmieci.
Pani Karolina urodziny miała w grudniu. Idąc do pracy, zatrzymała się w sklepie, by kupić cukierki i tort dla koleżanek i kolegów z pracy.
- Taki mamy zwyczaj. Stawiamy coś słodkiego, kawę - opowiada.
Przy kasie okazało się, że nie ma jak zapłacić. Terminal kart płatniczych działał, ale jej karta była "nieaktywna". - W portfelu miałam tylko kilkadziesiąt złotych. Musiałam zrezygnować z tortu. Zapłaciłam za cukierki i... pobiegłam do bankomatu. Sprawdzić konto, wypłacić pieniądze - tłumaczy.
W bankomacie też blokada. A przecież ma na koncie pieniądze! Jeszcze kilka dni wcześniej korzystała z bankomatów i płaciła w sklepach. Karolina zadzwoniła więc na bankową infolinię.
Umowa wygasła
- Pani ma dziś urodziny? 26.? To wszystko jasne - stwierdziła pani z infolinii. - Wygasła umowa na prowadzenie rachunku. To było studenckie konto.
Na nic zdały się tłumaczenia, że przecież na konto od dwóch lat nie wpływało stypendium tylko wypłata. Że bank nie informował o konieczności przedłużenia lub zmiany umowy.
- Grudzień, urodziny, świąteczne zakupy i prezenty, a ja zostałam bez pieniędzy - opowiada Karolina. - Byłam wściekła. Pierwsza myśl: zmienić bank. Ale później pomyślałam, że formalności mogą się przeciągnąć i nie zdążę przed Wigilią.
Następnego dnia poszła do jednego ze szczecińskich oddziałów PKO BP. Powiedziała, że nie wyjdzie, dopóki nie będzie mogła wypłacić pieniędzy. Ok. godz. 17 pracownik biura obsługi klienta poinformował, że "od jutra konto znów będzie aktywne".
Jak całe zdarzenie tłumaczy bank?
- Na początku września 2012 r. wystosowaliśmy pisma do posiadaczy Superkonta Student informujące o tym, iż obecny rachunek będzie prowadzony tylko do ukończenia [przez nich] 26. roku życia - wyjaśnia Monika Floriańczyk z zespołu prasowego PKO BP. - W liście przedstawiliśmy również propozycję skorzystania z innego rodzaju rachunku: PKO Konta dla Młodych. To nowa oferta.
Rzecznika tłumaczy, że bank kontaktuje się z klientami nie tylko listownie, ale także telefonicznie, przez tzw. call center.
Pani Karolina twierdzi, że nie było ani pisma, ani telefonu.
- Bardzo nam przykro, że klientka była narażona na niedogodności - mówi Floriańczyk. - Żeby wyjaśnić, co było tego przyczyną, musielibyśmy znać dane osobowe tej pani [Karolina prosiła o anonimowość]. Takie sytuacje mogą się zdarzyć, jeśli np. klient nie dokona aktualizacji danych teleadresowych - wyjaśnia rzeczniczka.
Dodaje też, że konta studenckie zakładane po 24 kwietnia 2006 r. automatycznie przekształcają się w inny rachunek ROR, "jeśli klient nie złoży innej dyspozycji".
Karolina wciąż czeka
Zapytaliśmy PKO BP o liczbę skarg klientów, którym zablokowano kartę w dniu urodzin. Bank odmówił podania tych danych.
Karolina (przed świętami): - Ciągle czekam na kartę do bankomatu i nie mam odblokowanego salda debetowego.
| | |
|
Śledczy: pracownicy laboratorium fałszowali wyniki badań DNA szczątków Olewnika
PAP data 31.12.2012, o 16:26 (UTC) | | Gdańska prokuratura oskarżyła dwoje pracowników Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie o niedopełnienie obowiązków i sfałszowanie wyników ekspertyz badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Jak poinformowała dziś Barbara Sworobowicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, oskarżenie dotyczy szefowej laboratorium Jolanty D. oraz biegłego medycyny sądowej Bogdana Z., a związane jest z wykonanymi przez nich w październiku 2006 r. w olsztyńskim laboratorium badaniami DNA zwłok Krzysztofa Olewnika.
Według śledczych pracownicy laboratorium pobrali do badań trzy fragmenty kości: z ramienia, biodra i uda. Dwie próbki wykazały zgodność DNA z kodem genetycznym Olewnika, natomiast jedna wykazała inny od pozostałych profil. W tej sytuacji ekspertyzy powinny zostać powtórzone, czego nie zrobiono. Poza tym w wynikach badań zatajono sam fakt odmienności profilu jednej z próbek.
| | |
|
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
Dołącz do grupy |
|
|
|
|
|
 |
|
Z powodu śmierci rodziców, w wieku kiedy byłem jeszcze szczeniakiem, a ulice na warszawskiej Pradze ponaginały moją osobowość, dzięki łatwemu dostępowi do narkotyków, z powodu prześladowania mnie przez byłych policjantów, zastraszania przez nich rodziny, groźby pozbawienia mnie życia postanowiłem uciekać z kraju wraz z... córką jednego z tych bandytów. Był rok 2004 i wszystkie kierunki emigracyjne prowadziły na Wyspy Brytyjskie. Nas wywiało do Irlandii. I tam nas znaleźli prześladowcy. Wydawało się, że przyjście na świat córeczki odmieni mój los, tymczasem jej choroba w wieku trzech lat i groźba utraty przez nią wzroku zwaliły się na mnie jak grom z jasnego nieba i wyzwoliły potężny strach o zdrowie mego ukochanego dziecka i o jego przyszłość. W końcu też małe porównanie systemów - szpitalnego, dzięki mojemu upadkowi z mostu, i więziennictwa poprzez wyrok skazujący mnie na trzymiesięczny pobyt w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Wreszcie nieudana ucieczka przed wpływami irlandzkiej pogody oraz przed krajanami z rozsypanych wsi i miast z całej Polski, zamieszkującymi teraz małe miasteczko na środku Zielonej Wyspy. Ucieczka przed samym sobą, która, miałem nadzieję, odmieni mój punkt widzenia świata - samotna podróż do Indochin. Zmieniło to mój pogląd na wszystko, co mnie otacza, i nauczyłem się doceniać każdą chwilę. Przecież mam przyjemność oraz zaszczyt być w gronie żywych. Niestety, podróż moja nie zgubiła ogona o dość łagodnie brzmiącym imieniu - `Pech`, dlatego nie tylko rozdział o moim samotnym wypadzie może stwarzać dość zabawne sytuacje dla czytającego. I tylko dla czytającego. |
|
|
|
|
|
 |
|
Adam Dobrotka - autor |
|
|
|
|
|
|
Adam Dobrotka urodził się 3 maja 1979 r. na warszawskiej Pradze. W 1994 r. ukończył szkołę podstawowa, a w 1997 szkołę średnią - liceum dziennikarskie. Doskonale włada językiem angielskim, węgierskim, czeskim oraz słowa- ckim, dlatego uczestniczył w rozmowach z handlowcami z Europy Wschodniej dla sklepu, w którym zaczął pracę zaraz po wyjeździe z Polski. W międzyczasie podróżował i zbierał materiały do książki. Od lat młodzieńczych działał społecznie. Pracując z polską klientelą, angażował się w działalność organizacji społecznych (partia Fianna Fail w rządzie irlandzkim). Ma żonę węgierkę, Monikę, i córkę Natalię. Mieszka w Mullingar, w Irlandii. |
|
|
|
|
|
 |
|
Recenzje klientów |
|
|
|
|
|
|
Anna Paczek 5 maj 2013
"W życiu każdego z nas pojawiają się czasem książki zdolne zmienić nasz światopogląd. W ciągu całego naszego życia spotykamy zaledwie kilka z nich, lecz każda z osobna ma wielką moc oddziaływania na naszą wyobraźnię oraz psychikę. Po przeczytaniu takiej książki nasz świat wydaje się nieco inny ? a może to my patrzymy na niego w odmienny sposób. Są to teksty wyjątkowe, niezapomniane, magiczne. Jedną z takich książek jest dla mnie - Słodki żywot. Moja historia - polecam." |
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 26 odwiedzający (33 wejścia) tutaj! |